Dziś Dzień Dziecka 🤩 Jako dziecko pamiętam, że...
W niedzielę zawsze był rosół z ziemniakami (!) na pierwsze I udko kurczaka z sałatką z kiszonej kapusty i marchewki na drugie. Dania były pyszne, porcje ogromne, do dziś nie wiem jak udawało się je zjeść na raz. Po obiedzie było leżakowanie i błogie lenistwo, a potem deser. Pyszny sernik, szarlotka lub ciasto tortowe. W pieczeniu tych trzech ciast moja Mama była specjalistką. Nigdy nie zapomnę ich smaków, tak jak nigdy prawdopodobnie nie uda mi się ich odtworzyć lub spotkać ponownie. ☹️
Gdy była ładna pogoda jeździliśmy rowerami na wycieczki całą rodziną 🚴♂️🚴♀️. Najczęściej do lasu, na tzw. Młyn. Piękne miejsce ❤️, do dziś zresztą. Zmieniło się tyle, że dziś Tata nie musiałby przenosić nas "na barana" na drugą stronę tamy, bo jest zrobione wygodne, bezpieczne przejście. Wtedy trzeba było zdejmować buty, skarpetki i brnąć po kostki w wodzie... I manewrować po dwóch belkach przerzuconych na drugi brzeg. 🙄Trochę to było straszne. Do dziś pamiętam szum i widok spienionej wody poniżej. I oślizgłe kamienie.
To był pierwsze moje ekstremalne przeżycie 😀, bo było dość niebezpieczne. Długo nie wolno było, nam dzieciom, przechodzić na drugi brzeg samodzielnie. Pamiętam, że Tata najpierw przenosił mnie, potem mojego młodszego brata, którego miałam pilnować, kiedy on wracał i przenosił każdemu po kolei rower. To było jak ustalony rytuał. Każdy wiedział jak ma przebiegać i co wolno, a czego absolutnie nie 🙅. Nooo, to było ekstemalne, widzę to wyraźnie, z perspektywy 40 lat.
🤭😂🤪.
To był pierwsze moje ekstremalne przeżycie 😀, bo było dość niebezpieczne. Długo nie wolno było, nam dzieciom, przechodzić na drugi brzeg samodzielnie. Pamiętam, że Tata najpierw przenosił mnie, potem mojego młodszego brata, którego miałam pilnować, kiedy on wracał i przenosił każdemu po kolei rower. To było jak ustalony rytuał. Każdy wiedział jak ma przebiegać i co wolno, a czego absolutnie nie 🙅. Nooo, to było ekstemalne, widzę to wyraźnie, z perspektywy 40 lat.
🤭😂🤪.
Kiedy jeździłam w to miejsce po latach, ze swoimi dziećmi i mężem, parę razy Marek przenosił mnie przez tą kładkę "na barana" 🤦♀️😍 😁, tak dla zachowania tradycji i ku uciesze naszych synów...🤩
Dziś Dzień Dziecka. Ja i bracia dostawaliśmy skromne prezenty, niespodzianki. To były nowe kredki, książki, czekolada, bluza, piłka lub lody domowej roboty. Waniliowe, przepyszne! 😀 💕 Mama wkładała w nie chyba całe serce ♥ i mnóstwo swojskiej śmietany (?). Niestety zgubiłam recepturę, nie wiem jak to robiła. Raz, jako młoda mama, kiedy miałam jeszcze jej magiczny zeszyt z przepisami, chciałam pochwalić się, że umiem I zrobiłam, ale były tylko zbliżone do pierwowzoru. Może to faktycznie kwestia rąk, które je robiły? Coś w tym jest... 🤔 Odpuściłam. Zresztą, kto dziś chciałby jeść zdrowe, domowe lody 🍦, kiedy w sklepach jest taki przebogaty ich wybór ✅ 🍧✔️.
Pamiętam, że zbieraliśmy jagody i grzyby. Tata uznał, że totalnie nie mam orientacji w terenie, bo zawsze wskazywałam kierunek powrotu z lasu do domu odwrotny niż ten dobry 😁. Zatem, choć nie podobało mi się to, musiałam chodzić parę kroków za nim. Teraz wiem, że specjalnie nie zauważał grzybów, żebym to ja mogła je znaleźć. ☺️🙈💗. Potem było liczenie, kto miał najwięcej wygrywał. Czyli ja 🤩👍.
No właśnie, co wygrywał, spytał mnie kiedyś młodszy syn, niestety z pokolenia całkowicie nie uduchowionego i opętanego wirtualnym światem. Otóż... Nic. Po prostu wygrywał i był dumnym zwycięzcą. Nie mieściło mu się to w głowie. Rozumiał moje tłumaczenie, że nagrody to rzecz drugorzędna, ale i tak nie czuł blusa, jak to mawiało się w moich czasach 😉🤷♀️.
Jednak największy szok 😲 moje dzieci przeżyły jak słyszały opowieści o darciu piór i pasaniu gęsi nad rzeką. 🤭🙈🙈🙈😀😀😀 Nooooo, uwielbiałam pilnować stada gęsi nad rzeką za ulicą🤩🤩🤩.
Siedziałam sobie na kocyku, w kapelusiku słomkowym, z książką w ręku, żabki kumkały, kaczeńce na bajorku złociły się w słonku, a ja mogłam czytać i opalać się do woli. Z czystym sumieniem, że coś pożytecznego robię 😁👍 Jak odrywałam oczy od książki i rozglądałam się czy gęsi za daleko nie odeszły, to jakbym z jednego wymiaru wpadała w drugi. To był czas kiedy żyłam życiem... no właśnie... nie romansów książkowych, tylko "Robinsona Cruzoe", "Chłopów" i "Nad Niemnem".
Przeżywałam wszystko co przeczytałam, a czytałam bardzo dużo i to przez cały okres mojego dzienstwa, czyli do 18. 👍😊 Potem czytałam to co musiałam, bo mi kazali na studiach, a potem próbowałam czytać dzieciom, bo miałam wpływ na organizację ich czasu. Potem wpływ skończył się, one szybko odkryły ciekawsze zajęcia jakie daje im technologia, a której za moich czasów nie było, no i... Dalej każdy wie.
Kto dziś ma w domu biblioteczkę z książkami?! To moje kolejne wspomnienie z dzieciństwa. Stała w gościnnym pokoju na czterech nóżkach, była na wysoki połysk i miała przesuwane, oszklone drzwiczki. Nie pamietam co się z nią stało... Dziś nie ma po niej śladu. Ot, prawo przemijania. 😴
Wracając do darcia piór, to było przeżycie numer 2 z czasów dzieciństwa. Przychodziły sąsiadki, zamykałyśmy się w małym pokoju na piętrze, tata przynosił wory piór gęsich i zaczynała się akcja 🤭🤪. Oddzielanie piór od pakuł opanowałam na szóstkę. Do oddzielnego worka składało się puch, na puchowe poduszki. Serio! Mama szyła potem pierzyny! I pikowane, puchowe kołdry. 👀
No czad po prostu. 🤩👍
Oczywiście mój brat nie sprawdził się w tym zadaniu, kichał zbyt często i wszystko wyfruwało z worków, albo co chwilę musiał iść do łazienki, otwierał drzwi i robił się przeciąg...oraz lament kobiet 😀 z wiadomego powodu. Przy darciu piór nasłuchałam się opowieści dziwnej, ale uroczej treści. To było super 👌. Pamiętam, że śpiewały też piosenki... Podobało mi się.
Wspomnienie numer trzy dotyczy soboty i wielkiego sprzątania domu. Od rana, do obiadu. 😑 Nie znosiłam tego, nie mogłam oglądać teleranków w telewizji i filmów dla młodych. A były tylko dwa programy w telewizorze. To wtedy postanowiłam, że jak dorosnę, to całe soboty będę miała wolne. I moje dzieci też. I tak się stało.
Mieliśmy 6 pokoi, kuchnię i łazienkę oraz klatkę schodową i ganek z przedsionkiem i schodami. No i duże podwórko do sprzątania, ale nim zajmował się Tata. Okna były podwójne... mnóstwo mycia. W segmentach stały kryształy, które trzeba było potraktować odpowiednio, żeby błyszczały. W pokojach było pełno dużych donic z kwiatami, każdy listek trzeba było przetrzeć z kurzu, a potem naoliwić, żeby błyszczał. I tak dalej, I tak dalej... Uf, to wspomnienie jest męczące 😁. Za to pamiętam przyjemną czystość jaka panowała w domu. Specjalnie wchodziłam do wszystkich pomieszczeń, żeby się nią nacieszyć. Podłogi lśniły, dywany były wytrzepane na trzepaku, nigdzie nie było kurzu, chaosu i zbędnych, porozrzucanych rzeczy. Wszystko było na swoim miejscu. Nikt nie pytał gdzie coś leży, niczego nie szukał, po prostu otwierało się szufladę i było, zaglądało się na półkę w szafie i leżało. Magia. ❤️ I dobre zarządzanie gospodarstwem przez moich rodziców. Można powiedzieć, że miałam uporządkowane dzieciństwo.
Pamiętam, że zbieraliśmy jagody i grzyby. Tata uznał, że totalnie nie mam orientacji w terenie, bo zawsze wskazywałam kierunek powrotu z lasu do domu odwrotny niż ten dobry 😁. Zatem, choć nie podobało mi się to, musiałam chodzić parę kroków za nim. Teraz wiem, że specjalnie nie zauważał grzybów, żebym to ja mogła je znaleźć. ☺️🙈💗. Potem było liczenie, kto miał najwięcej wygrywał. Czyli ja 🤩👍.
No właśnie, co wygrywał, spytał mnie kiedyś młodszy syn, niestety z pokolenia całkowicie nie uduchowionego i opętanego wirtualnym światem. Otóż... Nic. Po prostu wygrywał i był dumnym zwycięzcą. Nie mieściło mu się to w głowie. Rozumiał moje tłumaczenie, że nagrody to rzecz drugorzędna, ale i tak nie czuł blusa, jak to mawiało się w moich czasach 😉🤷♀️.
Jednak największy szok 😲 moje dzieci przeżyły jak słyszały opowieści o darciu piór i pasaniu gęsi nad rzeką. 🤭🙈🙈🙈😀😀😀 Nooooo, uwielbiałam pilnować stada gęsi nad rzeką za ulicą🤩🤩🤩.
Siedziałam sobie na kocyku, w kapelusiku słomkowym, z książką w ręku, żabki kumkały, kaczeńce na bajorku złociły się w słonku, a ja mogłam czytać i opalać się do woli. Z czystym sumieniem, że coś pożytecznego robię 😁👍 Jak odrywałam oczy od książki i rozglądałam się czy gęsi za daleko nie odeszły, to jakbym z jednego wymiaru wpadała w drugi. To był czas kiedy żyłam życiem... no właśnie... nie romansów książkowych, tylko "Robinsona Cruzoe", "Chłopów" i "Nad Niemnem".
Przeżywałam wszystko co przeczytałam, a czytałam bardzo dużo i to przez cały okres mojego dzienstwa, czyli do 18. 👍😊 Potem czytałam to co musiałam, bo mi kazali na studiach, a potem próbowałam czytać dzieciom, bo miałam wpływ na organizację ich czasu. Potem wpływ skończył się, one szybko odkryły ciekawsze zajęcia jakie daje im technologia, a której za moich czasów nie było, no i... Dalej każdy wie.
Kto dziś ma w domu biblioteczkę z książkami?! To moje kolejne wspomnienie z dzieciństwa. Stała w gościnnym pokoju na czterech nóżkach, była na wysoki połysk i miała przesuwane, oszklone drzwiczki. Nie pamietam co się z nią stało... Dziś nie ma po niej śladu. Ot, prawo przemijania. 😴
Wracając do darcia piór, to było przeżycie numer 2 z czasów dzieciństwa. Przychodziły sąsiadki, zamykałyśmy się w małym pokoju na piętrze, tata przynosił wory piór gęsich i zaczynała się akcja 🤭🤪. Oddzielanie piór od pakuł opanowałam na szóstkę. Do oddzielnego worka składało się puch, na puchowe poduszki. Serio! Mama szyła potem pierzyny! I pikowane, puchowe kołdry. 👀
No czad po prostu. 🤩👍
Oczywiście mój brat nie sprawdził się w tym zadaniu, kichał zbyt często i wszystko wyfruwało z worków, albo co chwilę musiał iść do łazienki, otwierał drzwi i robił się przeciąg...oraz lament kobiet 😀 z wiadomego powodu. Przy darciu piór nasłuchałam się opowieści dziwnej, ale uroczej treści. To było super 👌. Pamiętam, że śpiewały też piosenki... Podobało mi się.
Wspomnienie numer trzy dotyczy soboty i wielkiego sprzątania domu. Od rana, do obiadu. 😑 Nie znosiłam tego, nie mogłam oglądać teleranków w telewizji i filmów dla młodych. A były tylko dwa programy w telewizorze. To wtedy postanowiłam, że jak dorosnę, to całe soboty będę miała wolne. I moje dzieci też. I tak się stało.
Mieliśmy 6 pokoi, kuchnię i łazienkę oraz klatkę schodową i ganek z przedsionkiem i schodami. No i duże podwórko do sprzątania, ale nim zajmował się Tata. Okna były podwójne... mnóstwo mycia. W segmentach stały kryształy, które trzeba było potraktować odpowiednio, żeby błyszczały. W pokojach było pełno dużych donic z kwiatami, każdy listek trzeba było przetrzeć z kurzu, a potem naoliwić, żeby błyszczał. I tak dalej, I tak dalej... Uf, to wspomnienie jest męczące 😁. Za to pamiętam przyjemną czystość jaka panowała w domu. Specjalnie wchodziłam do wszystkich pomieszczeń, żeby się nią nacieszyć. Podłogi lśniły, dywany były wytrzepane na trzepaku, nigdzie nie było kurzu, chaosu i zbędnych, porozrzucanych rzeczy. Wszystko było na swoim miejscu. Nikt nie pytał gdzie coś leży, niczego nie szukał, po prostu otwierało się szufladę i było, zaglądało się na półkę w szafie i leżało. Magia. ❤️ I dobre zarządzanie gospodarstwem przez moich rodziców. Można powiedzieć, że miałam uporządkowane dzieciństwo.
😀👍
Do dziś nie umiem odpoczywać w bałaganie, choć aż tak pedantyczna nie jestem. Ale podziwiam moich rodziców za ich zaradność, pracowitość i poświęcenie, bo to były czasy kryzysu, pustych pułek w sklepie i nocnych kolejek za pralką czy paszportem. Robiłam z rodzicami kiełbasy, jeździłam do babci na wieś na żniwa, strzygłam owce, przędłam wełnę na kołowrotku i robiłam masło ze śmietany, a u drugiej oporządzałam ule i jadłam miód prosto od pszczół. I gdzie bym nie była, w niedzielę trzeba było być ubranym ładnie, "do kościoła", czyli w sukienkę. 👗👡👒📿
Rodzice dali mi cudowne dzieciństwo, o którym możnaby książkę napisać. ❤️❤️❤️❤️
Do dziś nie umiem odpoczywać w bałaganie, choć aż tak pedantyczna nie jestem. Ale podziwiam moich rodziców za ich zaradność, pracowitość i poświęcenie, bo to były czasy kryzysu, pustych pułek w sklepie i nocnych kolejek za pralką czy paszportem. Robiłam z rodzicami kiełbasy, jeździłam do babci na wieś na żniwa, strzygłam owce, przędłam wełnę na kołowrotku i robiłam masło ze śmietany, a u drugiej oporządzałam ule i jadłam miód prosto od pszczół. I gdzie bym nie była, w niedzielę trzeba było być ubranym ładnie, "do kościoła", czyli w sukienkę. 👗👡👒📿
Rodzice dali mi cudowne dzieciństwo, o którym możnaby książkę napisać. ❤️❤️❤️❤️
NIKT nie spodziewał się, że dzieciństwo tak szybko minie. Powiedzenie "smaki dzieciństwa" słyszy się często, ale czy rozumie?
Ja rozumiem to, może górnolotnie, jako dziedzictwo mi przekazane, na którym teraz ja buduję swoje imperium i mam nadzieję, że przekazałam je moim dzieciom i przekażę wnukom. Myślę, że taka rola wszystkich Rodziców. Dawać miłość 😍 dzieciom. I tej miłości, szczególnie w Dniu Dziecka, życzę dzieciom na całym świecie. Ona jest fundamentem wszystkiego.
Jest godz. 11.00. W moim domu nie ma już dzieci, bo dorosły, ale będziemy dziś świętować, no przecież każdy z nas jest dzieckiem bez względu na wiek. Usiądziemy wspólnie i powspominamy to co było piękne, a co odeszło wraz z dzieciństwem. Syn zapowiedział, że on dziś robi obiad. Założę się, że to będzie schabowy... Niech tworzy swoje zwyczaje i przekazuje je swoim dzieciom, gdy nadejdzie na to czas ⏳. ☺️👍❤️
Ja biorę psa i idę na spacer. Mam otwarte drzwi tarasowe, słychać ptaki, które wołają śpiewem. To najpiękniejsza muzyka dla moich uszu. Mieszkam na odludziu, gdzie przyroda rządzi, a ptaki to oznajmiają wszem i wobec. 😊👍
I niech tak zostanie 🥰
Do potem Kochani ✌️🙂 Dlaczego 🙅 nie? 💕 😊
Życzę Wam cudownego dnia z dziećmi, a jak ich nie macie, to ze wspomnieniami z dzieciństwa.
💕✌️🤩 💟🧖♂️🤹♀️🐈
Bo dlaczego nie? 💛💚💙💜❤️
Jest godz. 11.00. W moim domu nie ma już dzieci, bo dorosły, ale będziemy dziś świętować, no przecież każdy z nas jest dzieckiem bez względu na wiek. Usiądziemy wspólnie i powspominamy to co było piękne, a co odeszło wraz z dzieciństwem. Syn zapowiedział, że on dziś robi obiad. Założę się, że to będzie schabowy... Niech tworzy swoje zwyczaje i przekazuje je swoim dzieciom, gdy nadejdzie na to czas ⏳. ☺️👍❤️
Ja biorę psa i idę na spacer. Mam otwarte drzwi tarasowe, słychać ptaki, które wołają śpiewem. To najpiękniejsza muzyka dla moich uszu. Mieszkam na odludziu, gdzie przyroda rządzi, a ptaki to oznajmiają wszem i wobec. 😊👍
I niech tak zostanie 🥰
Do potem Kochani ✌️🙂 Dlaczego 🙅 nie? 💕 😊
Życzę Wam cudownego dnia z dziećmi, a jak ich nie macie, to ze wspomnieniami z dzieciństwa.
💕✌️🤩 💟🧖♂️🤹♀️🐈
Bo dlaczego nie? 💛💚💙💜❤️
Komentarze
Prześlij komentarz